I znikły wszystkie problemy
i w końcu było dobrze.
Świat stał się stabilny,
podłoga zakończyła codzienny taniec,
ustał sztorm myśli.
I w końcu było tak, jak być miało.
Proste, poukładane, prawdziwe.
Zerwała się wichura.
Rozpadło się wszystko.
Stoję po środku bałaganu i...
Nie wiem gdzie mam iść.
Nie wiem co mam zrobić.
Stoję na chwiejnych nogach.
I już sama nie wiem, kim jestem.