Krok przed siebie
i dwa w tył –
jakież śmieszne to
i głupie.
Kimże jestem by oceniać
własne błędy i przyzwyczajenia?
Dziś ambitnie chwytam celu,
rwę go i przyciągam;
jutro puszczę, oddam darmo-
nie ostatnie się ni gram.
Jakże łatwo jest się poddać,
mając złoto już o krok,
jakże łatwo jest odpuścić,
gdy po czole spływa pot.
Ile siły żąda walka,
ile krwi zapłacić mam?
Dzisiaj sięgnę po marzenia,
już nie puszczę!
Moje!
Mam!