I przyszedł dzień,
gdy na nowo uczyliśmy się żyć,
niby wciąż jako ludzie,
na dwóch nogach,
na tym samym świecie.
Lecz inaczej, na nowo.
Przyszła chwila,
gdy runęła z klocków wieża,
gdy poborca domek dla lalek odwiedził,
miś otrzymał nakaz eksmisji,
doszukaliśmy się nowych treści dawnych bajek.
Podmuch wiatru zrzucił ze ściany kalendarz,
zakołysały się wskazówki zegara.
Błękit nieba, niby ten sam,
lecz bardziej szary.
Drzewa jakby niższe
i nie zachęca do zabawy huśtawka.
Zaszło słońce... Lecz cóż z tego?
Przejechał samochód...
...jeden...
...drugi...
...trzeci...
Po cóż liczyć?
Tyle spraw do załatwienia,
Tyle problemów i trosk.
Wczoraj tak radośni, a dziś?
Co się z nami dzieje?
Przecież jesteśmy tylko dziećmi.
Jesteśmy...a może byliśmy?
Wczoraj dzieci, dziś dorośli.
Dorośli? To słowo wciąż tak obco brzmi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz