Tylko ciche morza słychać westchniecie,
powoli o nocy, blednie wspomnienie.
Już słońce pojawia się na nieboskłonie,
a kwiat który się budzi, rosę chłonie.
Poranek wita spokojem,
powolnym, sennym nastrojem.
Wtem, morze zaczyna się pienić,
tysiącem barw, gniewnie się mienić.
To na życie ojca targnął się Kronos
i z bólu krzyczy, okrutny Uranos.
Kropla krwi, morze wzburzyła,
podwodne, gniewne siły obudziła.
Wśród zgiełku z wody się wyłania,
resztki mroku swym obliczem odgania.
Piękna, najprawdziwsza bogini,
o perłowych włosach, drobnej linii.
Majestatycznie pośród piany, do życia się budzi,
rozgrzane serca mężczyzn wnet studzi.
Dostojna niczym łabądek,
wszędzie gdzie nie spojrzy, ład panuje i porządek.
Afrodyta, bogini miłości,
Afrodyta, ideał piękna, wdzięku, kobiecości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz