Tanatos ( wrzesień 2012 )
Przez jałową krainę, dwóch kroczy braci,
idą razem, lecz osobno, jeden drugiego z każdym krokiem traci.
Bliźnięta, tak sobie bliskie, podobni lecz różni,
gdyż wspólną drogę, zatracili gdzieś w próżni.
Oddalają się od siebie, bo gdzie indziej są oczekiwani,
w innych światach, z innych miejsc wołani.
Mitologiczni bliźniacy, dzieci Nyks, pani Nocy,
zrodzeni przy Ereba, Ciemności pomocy.
Hypnos, ziewaniem żegna brata,
by sny rozsiewać za pomocą gwiezdengo bata.
Krótkie „dowidzenia” i znika, odchodzi,
bo tylko świat senny, boga tego obchodzi.
Tanatos w dal za bratem spogląda,
lecz ten ani chwili się nie ogląda.
Znów w samotności siada,
czarne skrzydła powoli rozkłada.
Jest bogiem śmierci, lecz mimo to marzy,
zastanawia się, co wieczność przyniesie, co się wydarzy.
Odźwierny piekieł, wierny sługa swego pana,
lecz to nie jemu, władza jest dana.
Wie, że przeznaczenia nie zmieni,
lecz tego co ma, nigdy nie doceni.
Chciałby coś zmienić, wreszcie wyjść z cienia,
pozbyć się ostatnich, głosów sumienia.
Aby rządzić, władać ciemnością,
plany swe snuje ze starannością.
Lecz przychodzi moment, gdy piekieł musi otworzyć bramy,
bo nie jemu przeznaczone bale, nie jemu piękne damy.
Wszystkie plany władzy, jak bańka pękają mydlana,
odleciała, senna ukochana.
Tanatos, Hadesa sługa, strażnik bram w zaświatach,
do swego losu się przyzwyczaił, w czarnych nie tonie kwiatach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz