Mówisz, że wzloty i upadki kochasz,
powiadasz, że na romantycznych filmach szlochasz.
Twierdzisz, że miłość Cię wzrusza,
lecz dlaczego cierpienie me, Cię wcale nie rusza?
Rzucasz mi pod nogi kłody i kamienie,
przez łez każesz, przechodzić strumienie.
W najgorsze bagno, prowadzisz przez las cierniowy,
moja trasa omija, szczęścia chruśniak malinowy.
Afrodyto! Przez Ciebie w miłość straciłam wiarę,
zmieniłaś ją w jedną, wstrętną poczwarę.
Przestań, natychmiast! Przestań mym losem się bawić,
czy…to da się jeszcze naprawić?
Proszę, błagam… miłość nie powinna być cierpieniem,
lecz słodkim, ciepłym uczuć strumieniem…