Laur Apolina ( wrzesień 2012 )
Przerażenie zakwitło w jej sercu,
bo on postawić ją chciał, na ślubnym kobiercu.
„Nie” krzyczała,
biegła, uciekała.
Lecz on ją gonił, wciąż, niestrudzenie,
wielkie było jego pragnienie.
Nie poddawał się, nie zamierzał odpuścić,
okazji na ślub z nią przepuścić.
Ostatniej nadziei, Nimfa się złapała
i do swego ojca, głośno zawołała:
„Pomóż mi, ratuj, nie chcę żoną być Apollina,
zmień mnie w coś, może być wierzba, może być kalina!”.
Wiatr powiał mocniej i Nimfa zniknęła,
ku nowej powłoce jej dusza pomknęła.
Nadbiegł Apollo, usiadł i łzę uronił,
nie ma dziewczyny, za którą tak gonił.
W drzewko Laurowe, Dafne się zmieniła,
cierniem w serce boga, mocno ugodziła.
„Dlaczego to zrobiłaś? Czy to moja wina?
Dlaczego nie chciałaś, pokochać Apollina?”.
W smutku i żalu, bóg otarł oczy
i spojrzał na ten Laur uroczy.
Utkał wieniec, założył na skronie,
„ma miłość w żalu utonie”,
zapłakał raz ostatni, powrócił do domu,
choć smutny, nie wyżalił się nikomu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz