Matka Zlękniona ( wrzesień 2012 )
Ze łzami w oczach,
po górskich biegnie zboczach.
Syna swego obejmuje,
płacze, lecz decyzji nie żałuje.
„Kochanie, dasz radę” szepce zlękniona,
biegnie, matka przerażona.
Ostatnie nadzieję w dziecięciu pokłada,
gdy wśród śniegu i siana, malca układa.
Gdyby ktoś ją wtedy widział,
choćby płacz tej matki słyszał,
nie zobaczył by w niej bogini którą była,
a prostą matkę, która dziecię zostawiła.
Lecz ona musiała, dziecko chciała ratować,
bo nie umiała, przestać go miłować.
Mąż jej Kronos, Pan i władca,
choć bóg, większy z niego kat, niż zbawca.
Władza przesłoniła mu oczy,
zaślepiony nienawiścią kroczy.
Dzieci własne zjada,
bo przeraża go przepowiedziana zdrada,
lecz Reya dość już tego miała,
zamiast Zeusa, kamień mu podała.
Dziecko wśród gór ukryła,
bo kochającą matką była.
„Kiedyś to ty będziesz władcą,
moim małym, kochanym zbawcą”
taką dziecku śpiewała kołysankę,
prostą, słodką mruczankę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz