poniedziałek, 4 marca 2013

Eros ( wrzesień 2012 )

Na Olimpie, zgromadzenie,
wielkie, boskie posiedzenia.
Z morskiej piany na świat przyszła,
z morza ku nam panna wyszła.
Piękna Afrodyta, delikatna bogini urody,
przyszła do nas z toni wody.
Na jej urodzinach, zebrał się tłum bogów,
sami przyjaciele, wokół żadnych wrogów.
Biedna cicho w kącie stała,
na zabawę sił nie miała.
Swe marzenie w sercu kryła,
biedna, smutna Bieda była.
Ponad wszystko z Dostatkiem chciał mieć dzieciątko,
małe, drobne, piękne zawiniątko.
Położyła się koło Dostatku i leży,
w swe szczęści Bieda nie wierzy,
dziecko mieć będzie, udało się, udało,
w końcu się to stało.
Po miesiącach wielu,
Bieda dotarła do celu,
synka powiła, małego,
skrzydlatego.
Eros, bożek miłość,
seksu, namiętności.
Podwójna w chłopcu drzemie natura,
zmieszane uboga i bogata kultura.
Podąża, goni, biegnie za tym co piękne,
lecz poszukiwania jego, zawsze są daremne.
Nie jest ani bogaczem, ani biedakiem,
nie jest królem, nie jest prostym rybakiem.
Nie jest głupi, nie jest mądry szczególnie,
nie stawia się w walce, lecz nie idzie też potulnie.
Eros, chłopiec z Afrodyty orszaku,
przez ze mnie porównany jest, do róży krzaku,
bo choć piękny i uroczy,
to po krzywej drodze kroczy.
Jest jak kwiat, kwiat z kolcami,
daje i niszczy, dniami i nocami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz